Czas odgruzować bloga.
Wirusy jakieś, brak formy, rozcięgno podeszwowe, złapane dodatkowe kilogramy, stres – ułóżcie to sobie w dowolnej kolejności i wyjdzie Wam obraz mojego życia w ostatnim czasie 😉
Stresu mniej nie będzie, sam już się boję tego, co nam nowe czasy przyniosą – ale to nie znaczy, że trzeba się poddać stagnacji.
Czas się ogarnąć 😉
Za 40 dni kończy się pewien zakład. O to, kto procentowo schudnie najbardziej. Powiem tak – nie jestem na prowadzeniu 😉 Ale też nie jestem na tyle z tyłu, żeby się o to prowadzenie się pokusić. Do tego w planie wzmocnienie góry, praca nad core i stabilizacją, a i trochę trenażera – trzeba seriale nadgonić 😉 40 dni przepracuję naprawdę mocno. A potem będzie jeszcze mocniej 😉
W tym czasie chcę też nadrobić małe zaległości. Winienem jestem sobie i Wam dwie relację: z Tatra Fest i nieukończonej niestety Ultrakotliny. Dwa biegi niezwykle ważne dla mnie, i choć trochę czasu minęło dalej żyję nimi bardzo mocno… Oczywiście też za 2-3 tygodnie przyjdzie czas na małe podsumowanie sezonu. Co mnie dziwi, pomimo pandemii biegania było więcej – dzisiaj właśnie przekroczyłem liczbę kilometrów z zeszłego roku 🙂
A żeby mieć jakiś bicz nad sobą, co 7 dni zdam Wam małą relację 😉
Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz