…co to będzie, co to będzie?
?
O ZUKa chodzi oczywiście ?
Od paru lat taka niepewność dręczy mnie przed prawie każdym startem. Z jednej strony jeszcze niedawno w moim treningu panował spory zamęt, z drugiej zaś co by nie mówić trenując “Mafetonem” poszedłem ścieżką mocno w nieznane.
A jeśli do tego dołożymy nerwy i stresy dnia codziennego, życie rodzinne i pracę a i parę kg więcej – to przewidywanie przyszłości staje się mocno utrudnione ?
Nie pomógł w tym ostatni dłuższy trening przed ZUKiem.
Z jednej strony świetnie się bawiłem. Wybrałem się na poranny trening trasą zielonogórskiego Ultramaratonu Nowe Granice, współorganizowany przez sklep biegowy Biegostacja. Super okazja do spotkania znajomych, przegadałem większość trasy. 22 km crossu w sporej części pod górę minęło bez większych problemów. Rzekłbym nawet nieśmiało, noga podawała. Z drugiej strony do gór prawdziwych temu daleko. Nie wiadomo na jakie trafimy warunki, marzy mi się nieśmiało pierwszy ZUK w słońcu, ale też psychika trochę tęskni za wpierdzielem na wietrze i we śniegu.
Jedno jest pewne – jestem mocno zmotywowany.
Kokodżambo i do przodu – to moje hasło ?
Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz