Bieg Niepodległości Żagań 2017

Bieg Niepodległości w Żaganiu – cytując klasyka, myślę że to początek długiej przyjaźni 😉

Ostatnio biegałem tam dwa lata temu.

Byłem świeżo po Łemkowynie 70, nie było pary w nogach, a dwa okrążenia skutecznie mnie zmasakrowały. Na pewno jednak plusem była super organizacja, niedaleka odległość od Zielonej Góry, masa znajomych, no i pendrive wygrałem w losowaniu 😉

W tym roku Żagania od początku nie planowałem. Wiedziałem, że będę znowu po Łemkowynie, i nie wiedziałem, że będzie tylko jedna pętla 😉

Ale na parę dni przed biegiem Tomasz Hucał, główny organizator i dobra dusza tego Biegu, znany także z profesjonalnego spikerowania podczas innych biegów wrzucił na fejsa w sumie smutnego posta. Okazało się, że brakuje pacemakerów. Jeden zachorował, drugiego w sumie załatwiłem ja, bo to był Dawid, namówiony kiedyś przeze mnie na Łemkowynę, czego efektem była kontuzja uniemożliwiająca Mu zającowanie 😉 Zaoferowałem więc swoje usługi, bo sam wiem, ile podczas biegu może pomóc pacemaker. Okazało się, że w krótkim czasie zebrała się mocna grupa zajęcy.

Mi trafiła się niewątpliwa przyjemność biegu z kobietą u boku 🙂

Małgosia Boczkowska, instruktorka fitnessów wszelakich i już wkrótce zawodniczka bikini fitness – poznaliśmy się krótko przed biegiem, ale myślę, że udało nam się wspólnie stworzyć sprawnie działąjący team.

Biegliśmy na 6:00 – w sumie mogłem to zaliczyć do treningu, w ramach OWB1. Dla mnie było do swego rodzaju przełamanie, bo pierwszy raz od Łemkowyny biegło mi się luźno i przyjemnie. Aczkolwiek ze stosunkowo wysokim tętnem, co składam na karb stresu związanego z zającowaniem. Tak jak wielokrotnie wspominałem, to stresujące zajęcie – odpowiadasz za innych, za ich marzenia i plany.

Chłodny poranek nie zachęcał do biegania, jednakże do 12stej niebo się wypogodziło i zrobiło się wcześniej. Wielki plus Żagania to sektory startowe – pomaga to w odpowiednim rozprowadzeniu biegaczy na trasie. My stanęliśmy w ostatnim i ponad minuta minęła, zanim przekroczyliśmy linię startu – ponad tysiąc biegaczy to już konkretna liczba.

Pierwsze 3-4 kilometry są w zasadzie z górki.

Dlatego ustaliliśmy wcześniej z Małgosią, że zrobimy tam mały zapas, który planowaliśmy ‘przejeść’ pod koniec biegu. Trasa niesamowita – przede wszystkim jedno okrążenie, sporo zakrętów, niesamowite widoki – nie wiedziałem, że Żagań jest taki urokliwy. Jako zając zaś miałem możliwość spokojnie podziwiać wszystkie zabytki, obok których biegliśmy. Przez większośc trasy biegła z nami spora grupka, przetrzebiona niestety przed spory podbieg na 9ty kilometrze… Pomimo sporego spadku tempa część osób niestety została z tyłu. Ale pomimo tego tak czy tak udało nam się pomóc paru osobom na ostatnich metrach trasy, zmusić ich do biegu czy też ostrzejszego finiszu 😉

Potem zupka i woda, były też izotoniki i banany.

Piękny medal, a w pakiecie porządną koszulka techniczna i grawerowany kufel 🙂

Ale przede wszystkim: świetna organizacja, świetna trasa i atmosfera. A po dekoracji losowanie ponad 70 naprawdę konkretnych nagród. Ale że nie wygrałem skrzynki narzędziowej, jestem zły 😉

Z całego serca polecam ten bieg i cieszę się, że w jakiś sposób byłem jego częścią 🙂

zdjęcie u góry strony: www.super-sport.com.pl

Polub nas i podziel się 🙂

Najnowsze wpisy

Kategorie

Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *