II Bieg Sulecha 2017

II Bieg Sulecha 2017

 

(Bardzo) krótki wpis o życiówce 😉

 

Do Sulechowa jechałem w zasadzie bez planu. Moja trenerka nie sądziła, że mam szanse na życiówkę – w ubiegłą niedzielę teoretycznie luźno przebiegnięta połówka jednak pozostawiła swój ślad. Powiem szczerze, byłem skłonny przyznać Jej rację.  Parę treningów, z czego jeden naprawdę mocny, do tego nerwy codzienności. A do wszystkiego dołożyło się skręcenie stawu kolanowego u najstarszej Córki, co przełożyło się na nerwy, brak snu i ogólny jakiś taki brak weny twórczej.

 

Ale to też ma swoje plusy.

 

Jechałem totalnie na luzie. Przejedzony węglowodanami, bo w ramach rodzinnego obiadu zrobiłem sobie takie własne, prywatne pasta party 😉 Nie miałem spiny na wynik, i wszystko poniżej godziny brałbym w ciemno.

 

Jedyny minus takie podejścia? Nie zaprzątałem sobie uwagi taktyką biegu. Na zasadzie: pierwszych parę kilometrów na pałę, a potem się zobaczy 😉

 

Pierwsze kilometry były szybki, początek leciałem zdecydowanie za szybko. Przez moment, goniąc koleżankę Ewę zastanawiałem się, czy za nią pierwszej połówki nie polecieć wolniej – ale adrenalina zwyciężyła 😉 Biegłem dalej, i dopiero koło 3-4 kilometra zacząłem delikatnie zwalniać. Od tego momentu leciałem już z chłodniejszą głową. Czułem, że życiówka jest spokojnie do zrobienia i nie chciałem czegoś zepsuć.

 

Wyszedł nawet delikatny negative split.

 

Być może, gdybym pobiegł pierwszą połówke jeszcze wolniej dałbym radę urwać jeszcze trochę, ale jakoś mnie to nie boli 😉 Jedyne ważne pytanie, to ile naprawdę miała trasa… Start i meta miała miejsce na stadionie w centrum Sulechowa. Ze względu na atest trasy musieliśmy się cofnąć około 100 metrów od dmuchanej bramy z pomiarem czasu. I z tego co widzę u znajomych to każdemu z nich zegarek pokazał delikatnie dłuższy dystans.

 

Ale tak czy tak: ten sezon zaczynałem dychą w Kobierzycach. Bardzo podobną. Niewielkie miasteczko, dwie pętle i czas 50 minut ze sporym hakiem – prawie pod 51. Więc taka życiówka, ale jedynie paręnaście sekund. A dzisiaj, co mnie bardzo cieszy – niezależnie od faktycznego czasu na mecie – a według orgów to 0:48:09 netto – to jednak 2 minuty, solidne dwie minuty urwane z życiówki. Daje mi to niesamowitego kopa motywacji. I niesamowitego kopa do dalszej walki 🙂

 

Krótko o biegu.

 

Fajna, kameralna impreza. Atestowana trasa, aczkolwiek organizatorom doradzałbym wcześniejsze objaśnienie zawiłości startu w regulaminie lub też chociażby na fejsbuku. Niska cena za bieg, trasa sprzyjająca życiówkom. A w pakiecie paka makaronu od sponsora 😉 Polecam

 

 

Polub nas i podziel się 🙂

Najnowsze wpisy

Kategorie

Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *