Kiedy coś nam w duszy gra, kiedy coś nas nosi…

… czyli przemyślenia z nieoczekiwanej przerwy w treningach… 😉

Czasami bywa tak, że nie można. Bo kontuzja, bo choroba, bo cośkolwiek innego… Podobno jak nie można, a się bardzo chce, to można 😉 Ale czasami nie można.

Trafiło mnie to ostatnio. Nie kontuzja, nie choroba. Uczulenie. Prozaicznie rzecz biorąc. I nazwa prozaiczna. Pokrzywka. Sprawia wrażenie dziecinnej choroby, i tak jest postrzegana przez ludzi. I była też postrzegana tak przeze mnie, dopóki nie dowiedziałem się, jak blisko byłem kłopotów. Takich prawdziwych. Ale nie o tym ten wpis, więc powiem tylko: uważajcie, i nie lekceważcie.

Ale przy okazji małej przerwy w treningach miałem czas na myślenie…

I wspominałem sobie, ile to razy miałem ‘przyjemność’ robić sobie przerwę w treningach. Każdy z trenujących to zna. To uczucie, które porównać można chyba tylko z głodem narkotycznym. Chociaż być może i to rzeczywiście głód narkotyczny? Endorfiny, takie tam 😉 Problem powstaje, kiedy zaczyna nam ich brakować. Kiedy trzeba przestać biegać…

Miałem w krótkim biegowym życiu parę takich przerw. ITBS, choroby, inne kontuzje. I po pierwszym nerwie, kiedy ochłonąłem ze złości, że nie mogę dzisiaj zainaugurować sezonu na Zimowym Półmaratonie Ślężańskim, uświadomiłem sobie, że każda z takich przerw mi coś dała.

ITBS – zacząłem pracę nad zmianą techniki biegu, metodą POSE i książkami Staretta i McKenziego.

Kłopoty z kręgosłupem, potocznie mówiąc wypadnięcie dysku – zacząłem pracę u podstaw, czyli na nowo, prawidłowo wzmaciać gorset mięśniowy oraz korygować problemy związane z siedzącym trybem pracy.

Ponadto nauczyłem się, w czym wielce pomogła mi Olga, bez większych nerwów odpuszczać, i akceptować sygnały, które daje mi ciało. Bo czasami pozornie odległe sprawy są ze sobą powiązane.

Tak było i teraz – podstawowa przyczyna problemów to przypuszczalnie ziarna i chilli, ale też potencjalnie lekkie przemęczenie i stres.

I powiem tak: dobrze, że dzieje się to teraz, a nie przed jakimś ważniejszym dla mnie startem.

Dobrze, że coraz szybciej zaczynam dostrzegać takie sygnały, i coraz lepiej je odczytuję. I każda tak przerwa daje nam coś dobrego, coś, czego wprawdzie od razu nie widzimy, ale z perspektywy czasu zaczyna być zrozumiałe…

Jak w całym życiu zresztą 😉

I ciekawe, gdzie mnie ten epizod zaprowadzi 😉

Polub nas i podziel się 🙂

Najnowsze wpisy

Kategorie

3 komentarze

  1. 15/01/2018
    Reply

    Znam to uczucie, kiedy biegać nie można. Wracam po 2 miesiącach przerwy z powodu kontuzji. Coś pięknego tak wrócić. Trochę jeszcze boli ale powoli jakoś się da. Niby pamięć mięśniowa jest ale ciężko. Fajny Blog, też prowadzę swojego, pozdrawiam ?Tomek

    • Grzegorz
      21/01/2018
      Reply

      Chętnie poczytam 🙂 dziękuję i pozdrawiam 🙂

  2. Gabriela
    14/01/2018
    Reply

    Wiem co czujesz, u mnie niby banalne wirusowe zapalenie gardła, a ciągnie się prawie dwa tygodnie i mam wrażenie że jest coraz gorzej ze mną…
    Nosi mnie, bo biegać by się chciało, ale nic nie poradzę…
    Morsowanie mnie nie uchroniło przed chorobą….

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *