Coś się kończy, coś zaczyna czyli rzecz o dorastaniu.
Ogólnie to miał być wpis o Koleżeńskim Maratonie w Żarach i po części będzie. Ale też parę tematów sobie przemyślałem wczoraj i dzisiaj i przy okazji podjąłem parę decyzji.
Koleżeński Cross Maraton robią Biegacze dla Biegaczy.
Co oznacza że nie dostaniesz zbędnych wodotrysków typu koszulka, pakiet albo sterta reklamówek. Co za to dostaniesz? Oznaczoną, trudną crossową trasę, podstawowy pomiar czasu, jeden punkt żywieniowy na pełnym wypasie. Po biegu unikalny medal, losowanie nagród wśród biegaczy i imprezkę na medal 😉 Najlepsi dostaną też oczywiście nagrody.
Mój bieg?
Ciężko było. Ściorała mnie ta trasa. A może dokładniej pogoda. O ile pierwsze kółko było w chłodzie po deszczu, to od drugiego zaczęło być porno i duszno 😉 Podobno już po drugim kółku nie wyglądałem jak twierdzi mój Kompan Damian, ale tak naprawdę na trzecim byłem przekonany że zejdę. Woda skończyła mi się po chyba pięciu kilometrach i gdyby nie to, że sympatyczny człowiek przywiózł pod wieże zgrzewkę izotonika to pewnie przeszedłbym do marszu a potem zszedł z trasy. Odżyłem trochę i chociaż widziałem że to już będzie marszobieg postanowiłem dokończyć bieg. Poza tym musiałem czerty raz wrócić pod jedną z wież żeby strzelić sobie samojebkę 😉
Tempo i czas bez szału, ale jestem zadowolony.
Nie odpadłem, nie odpuściłem jak to miewałem w zwyczaju. Doczołgałem się do mety.
I dzisiaj dokończyłem myśli które wtedy miałem w głowie. Czas dorosnąć. Przestać odpuszczać, grać wesołka i śmiechem przykrywać uczucia.
Zbyt długo myślałem o innych zamiast o sobie. Zbyt długo odpuszczałem sobie, nie dbałem o ciało i umysł. To był błąd.
Trzeba dbać o siebie, myśleć o sobie. Tak zdrowo egoistycznie, bo w końcu każdy powinien być dla siebie najważniejszy.
I dzisiaj już zacząłem zmiany. Będzie się działo 😉
A organizatorom wczorajszego biegu serdecznie dziękuję. Ciężko spotkać w Polsce lepszą organizację a przede wszystkim atmosferę. Po prostu the Best 🙂
Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz