Czas cyferek ;)

2018 przed nami…

A 2017 powoli odchodzi w zapomnienie? Nie, nie tak szybko 😉

Zabierałem się parę dni do tego wpisu. Tak całkiem po ludzku nie do końca wiem, jak oceniać miniony rok…  Nie przemawiają do mnie cyfry. Nie do końca oddają postępy, bądź  ich brak. Przeżyłem już jeden rok wypełniony bezsensownym jak dla mnie klepaniem kilometrów, i wiem, jak mało znaczą cyfry w statystykach na endomondo.

Takie podsumowanie tak przy okazji to świetna rzecz. Przeglądając statystyki można po części uzmysłowić swoje słabe i mocne strony. Poprzednie lata miałem mocne, jeśli chodzi o aktywności pozabiegowe. Były i kettle, i nordic walking. Muszę przyznać, że jeśli o ten rok chodzi, to było dużo gorzej jeśli chodzi o aktywności pozabiegowe. Wpływ na to miała głównie praca zawodowa oraz orka przy domu 😉

Ale z drugiej strony postrzegam 2017 jako pierwszy od paru lat w całości sensownie przepracowany rok.

W końcówce 2016 nawiązałem współpracę z Olgą Łyjak, świetną biegaczką, a przy okazji autorką bloga http://biegamwgorach.pl/. Doszedłem do wniosku, że nie warto wyważać otwartych drzwi, i czas skupić się na konkretach, zamiast skakać po różnych rozwiązaniach.

Jak wielokrotnie pisałem, moim celem nie jest bicie rekordów, kolejne życiówki na dychę itp. Główny cel to kończyć długie, wymagające biegi górskie w limicie, z zapasem czasu i w miarę możliwości nie na ostatnim miejscu 😉 Przygoda jest dla mnie ważniejsza niż zajęte miejsce, a widoki na trasie to mój główny cel 🙂 Ponadto muszę pogodzić trening z praca zawodową i często gęsto męczącą pracą przy domu. Dlatego równie ważnym celem jest pozostawanie w dobrej formie i przede wszystkim unikanie kontuzji.

Co do cyferek: jest parędziesiąt kilometrów więcej niż w zeszłym roku. Z jednej strony niewiele, z drugiej strony biorąc pod uwagę, że są to dużo sensowniej przepracowane kilometry, jednak sporo więcej. 

Przy okazji zauważyłem ważną rzecz: w roku bieżącym było dużo mniej kilometrów z kijkami, w górach itp.

 

Tu jest duży obszar do zmiany. I zamierzam mocno się na tym skupić – szczególnie na szybkich marszach z kijami połączonymi z ćwiczeniami oddechowymi. Muszę wzmocnić ręce i popracować nad techniką mocnych podejść z kijami. Przy okazji będzie to świetna rehabilitacja mojego uszkodzonego barku i ręki.

Jeśli chodzi zaś o dietę, to wędruje ona w dosyć dziwnym kierunku 😉

Czytając, wgłębiając się w kolejne artykuły o low carb, keto i ogólnie fizjologii człowiek uczę się coraz więcej. I zaczynam wędrować w kierunkach jak dla mnie przez dłuższy czas nie do pomyślenia. I o ile cały eksperyment zacząłem pod kątem zrzucania wagi i optymalizacji odżywiania na biegach ultra, to teraz doszedł do tego również aspekt zdrowotny. Tak po ludzku mam zamiar zlikwidować dietą niektóre moje drobne dolegliwości i wspomóc regenerację po treningach. Do tego zamierzam bardziej holistycznie podejść do tematu odżywiania , treningu i życia tak ogólnie. Dochodzą już powoli obcobrzmiące terminy, takie jak grounding, intermittent fasting i life hacking 😉 😀 Podsumowanie zgodnie z obietnicą przed Zielonogórskim ultra Nowe Granice.

W bardzo niedalekiej przyszłości  krótko o moich planach startowych na 2018.

A teraz czas na zabawę, bo wieczór Sylwestrowy przed nami 😉

Wszystkim czytaczom bloga dziękuję 🙂 I życzę Wam zdrowego, aktywnego i wolnego od kontuzji roku 2018 🙂

 

Polub nas i podziel się 🙂

Najnowsze wpisy

Kategorie

Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *