Czasem słońce, czasem deszcz

Kończę z bieganiem.

 

Sprzedaje buty biegowe, ZUKa jeszcze pobiegnę i Kreta, bo opłacone ale ogólnie kończę z bieganiem. 

 

Tak mniej więcej mówiłem do siebie wracając marszem do domu, po przerwanym treningu. Któż z nas nie miał takiego momentu? Wczoraj byłem mocno zdecydowany. Zrobiłem kąpiel, włączyłem muzykę,  nalałem sobie cydru i wyobrażałem sobie jak będzie wyglądać życie bez biegania. A potem zeżarłem lodówkę ?

 

Dzisiaj przez chmury przebiły się promienie słońca ?

 

Jako że musiałem zostawić auto w warsztacie, wróciłem truchtem z pracy do domu. Po drodze hopka nawet spora.

I może po liczbach tego nie widać ale biegło mi się swobodnie. Niewiele przechodziłem do marszu a tętno nie wariowało.  Do tego wszystko to na czczo, niesamowita lekkość.

O co chodzi?

  1. Organizm pewnie domagał się odpoczynku. Sam nie wiem, czy bardziej głowa czy ciało. A czas ostatnio mocno stresujący,  więc pewnie głowa. 
  2. Parę rzeczy udało mi się wczoraj przepracować w głowie.  Polecam przy okazji “Technika uwalniania ” Davida R. Hawkinsa.  Genialna.
  3. Swój efekt mogło mieć też opróżnienie połowy lodówki ? Klasyczny refeed, jakże potrzebny raz na jakiś czas. Waga pokazała 2 kg więcej, ale to woda, szybko zleci. W pasie cm nie przybyło, a to ważniejszy wskaźnik. 

 

A swoją drogą.

Był taki okres że wracając na lekkiej bani po jakiejś imprezie zawsze, ale to ZAWSZE trafiałem w tv na bollywoodzki szlagier pt “Czasem słońce, czasem deszcz”. Powiem tak: wchodził jak zły ???

Polub nas i podziel się 🙂

Najnowsze wpisy

Kategorie

Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *