Na pewno kojarzycie temat muzyczny z “Rocky’ego”…
Kojarzycie? To włączcie go sobie teraz w głowie, bo będzie idealnie pasował do wpisu 😉
Dzisiaj rano podczas rozmowy z moim moim druhem serdecznym Damianem zstąpił na mnie Duch Święty jebniętych Ultrasów i powiedział: zaprawdę powiadam Ci Grzegorzu dawno już nie zrobiłeś czegoś bez sensu i szans na powodzenie. Pójdziesz zatem i włączysz laptopa swego, a potem zapiszesz się na Ultrakotlinę, a dystans wybierzesz 140 kilometrów, ni mniej, ni więcej… Z siłą wyższą się nie dyskutuje, zatem tadam i jestem na liście 😉
Damian wracał właśnie z TOR330 czyli 330 km po Alpach przy 25 tysiącach przewyższenia i to zapewne spowodowało że pozazdrościłem Mu wyczynu i zatęskniłem za ścioraniem po górach 😉 Tego nie przebiję, ale zrobienie UK 140 jest dla mnie jeszcze mniej wyobrażalne 😀
Zapytacie: po co?
W tym szaleństwie jest metoda. Od stycznia ja i cała rodzina jesteśmy w trudnej sytuacji. Jak choruje ktoś z rodziny, choruje cały dom. I przyznam, że już psychicznie gonię na odcięciu: badania, terapie, szykowanie leków na cały dzień i składanie kapsułek z suplementami, do tego nerwy, stres i strach. Doszło trochę obowiązków. Szału nie ma. Rozsypały się treningi, dieta leży, aktywnie zajadam stresy.
Ale idzie ku dobremu, i chyba nieśmiało można zacząć planować końcówkę przyszłego roku. Wróciłem do Trenera, potrzebowałem rygoru treningowego, planu, czegoś co by mnie ustawiło. Bo powiedzmy sobie szczerze: nie potrzebuję Ultrakotliny. Potrzebuję zmiany, kopa w dupę, wyrwania z zaklętego kręgu niemyślenia o sobie. Chcę wykorzystać te 4 tygodnie na wtłoczenie sobie do łysej głowy nowej, zdrowej rutyny która miejmy nadzieję pozostaje tam na zawsze.
Nie cel jest ważny, ale droga.
Zaczynam zatem. Wbrew pozorom czujesz że biegowo nie jest źle. Mam szansę to zrobić a wszystko i tak okaże się 12.10. Z radością pobiegnę chłonąc z uśmiechem każda minutę 😉
A do tego czasu będę pilnował paru rzeczy. Listę stworzyłem na dzisiejszym treningu
Do 12.10.:
– zero alk
– 9 x post 36h
– 9 h snu
– medytacja, uziemanie, basen po przebudzeniu
– ketoza
W następnym wpisach poopowiadam coś o tym. Tudzież zdam relację z postępów.
Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz