Dzisiaj będzie dla tych, co lubią obrazki oglądać 😉
Tytuł ukradziony z podpisu zdjęcia na którymś górskim portalu, ale uznałem, że idealnie oddaje ten dzień 😉
Tydzień temu zafundowałem sobie mały maraton wrażeń. W sobotę po południu przejazd do Jawora, skąd pochodzę. Tam spotkanie ze sporą częścią mojej klasy z ogólniaka. Wielkimi krokami zbliża sie 30sta rocznica matury… Dyplomatycznie powiem tak: spotkanie było bardzo owocne, i zakończyło się w późnych godzinach nocnych, tudzież wczesnych porannych 😉 Na szczęście byłem spokojny o dojazd do Karpacza, bowiem silna grupa moich biegowych kompanów, czyli Dawid, Bogdan i Marek przyjechała po mnie i moim autem ruszyliśmy w dalsza drogę.
Potem parkowanie przy wyciągu na Kopę i w górę. W cieniu trochę chłodno, ale widoki zachwycają, a bezchmurne niebo zwiastuje lampę u góry i komfortową temperaturę.
Krótki popas w Domu Śląskim i ostatnie podejście. I okazuje się, że chyba pół Polski skorzystało z pogody i wybrało się na szczyt 😉 Powiem, że chyba latem nie widziałem takiego wężyka ludzi pnącego się w górę…
Na szczycie parę fotek i szybko w stronę Skalnego Stołu, aby obejrzeć Królewnę z innej perspektywy 😉
Koniec końców Skalny Stół z winy naszej lekkomyślności pozostaje niezdobyty, nie wyobrażałem sobie wcześniej, że można tam pomylić drogę, ale można 😉 ;D
I już szybko w dół, i trochę ponad 24 godziny po wyjeździe jestem z powrotem w Zielonej.
Piękny dzień. Pełen wrażeń, dobrej zabawy i kompanii. Dziękuję Panowie 🙂
Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz