Co zrobić, jak się nie chce?
No co zrobisz jak nic nie zrobisz 😉
Wczoraj kolega Marcin na kettlach uświadomił mi że wchodził na bloga i w tym roku nic nie wrzucałem. I że zdziwieniem zdałem sobie sprawę, że rzeczywiście od początku roku nic…
Z jednej strony powiem Wam szczerze nie chce mi się pisać.
Rok zaczął się od pękniętej szyby w kominku i to był zaledwie początek fali szajsu jaki uderzył w mnie jak i moja Rodzinę. Tak jakby wszystko rozkręcało się z mniejszego problemu na większy, nieustannie podnosząc poziom trudności…
W pewnym momencie zajęty gaszeniem kolejnych problemów po prostu odpuściłem. Bo łatwiej położyć się wieczorem i patrzeć tępo w telewizor zamiast myśleć. Ale nic z tego: problemy nie znikną, a ja nie poczuję się lepiej.
I tak sobie dzisiaj powiedziałem, że pomimo wszystko, bo w życiu jak ultra – będę parł uparcie do przodu. Pisał bloga, w miarę możliwości trenował, czytał książki, słuchał podkastów i rozwijał się. I musi być dobrze 🙂
A na początek parę fotek z rodzinnego wypadu na Śnieżkę.
Szybka akcja – wyjazd nad ranem, powrót koło południa. Po drodze sznur ludzi szukających dobrej pogody.
Otacza nas noc, na dole rozświetlona Jelenia Góra a my idziemy w górę wypatrując pierwszych promieni świtu.
Aż w końcu słonce powoli zaczęło się szykować do wzejścia, a dookoła nas zaczął się festiwal kolorów 🙂
I faktyczne pogoda trafiła się idealna. Dosyć ciepło i jak na Śnieżkę bezwietrznie. Na szczycie sporo osób czekających na magiczny moment i znowu kolory 😉
Udało mi się zdążyć krótko przed wschodem, po drodze Żona z Synem zostali w Domu Śląskim, troszkę zmęczeni niedospaną nocką i wędrówką w raczkach po niepewnym terenie. Mogłem zatem przyspieszyć trochę.
Zaraz po wschodzie równie szybko zbiegłem do Domu Śląskiego. A potem powrót – dookoła piękna, słoneczna pogoda, jeszcze sporo błyszczącego śniegu dookoła – bajka … 🙂
Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz